I to tak po całości.
Myślałam, że chociaż tutaj jakoś wszystko ogarnę i nie zwalę, ale wyszło jak zwykle.
Mam chujowe wakacje, więc teraz możecie się spodziewać nudnych i głupich notek o tym jak mi się nudzi.
Kompletnie nie mam z kim się spotykać i szczerze mnie to boli, już czuję jak to we wrześniu będą opowiadać, jak to oni się super bawili, a ja wesoło powiem :"Siedziałam przez całe dnie oglądając Grę o Tron, albo tłumacząc ff."
Jedyną nadzieją jest Ślesin, chociaż zapisałam się tam z przymusu.
Boję się jednak, że tam też mnie odrzucą i całymi dniami będę przesiadywała samotnie. Nie zaakceptują któreś z części mnie np. tego, że jestem Belieber, że czasem czytam mangę i oglądam anime, że nie piję, że nie bawią mnie 'grube melanże' gimnazjalistów', że uwielbiam czytać, że lubię oglądać Let's playe na YouTube i po cichu marzę o Japonii.
Mojego japońskiego snu nie rozumieją nawet moi rodzice, mówią, że anime to dziwne, psychiczne bajki, a mangi to nasienie szatana.
Nie pogodzą się z tym, że ich córka lubi 'coś takiego', a akurat teraz JFP będzie wydawać 'Kaichou wa maid-sama!' po polsku.
Ja tak bardzo chcę mieć wszystkie 18 tomów tej mangi. Zakochałam się w anime od pierwszego wejrzenia i przeczytanie tych rozdziałów przetłumaczonych przez Sencha Project tylko utwierdziło mnie w tych uczuciach.
Przez tą serię chyba nigdy nie znajdę sobie chłopaka. Usui jest po prostu ideałem nad ideały, możecie mi znaleźć takiego, tylko, że w prawdziwym świecie?
Namiastkę czegoś takiego można dostać tylko w Host clubach, ale nawet to nie będzie prawdą.
Wizyta w Host Clubie jest jedną z rzeczy, które muszę zrobić przed śmiercią.
Jest nią również po prostu wizyta w Tokio. W miejscu, gdzie wszystko jest inne. Gdzie po ulicach nie chodzą ludzie, tylko przepiękne lalki, gdzie wchodząc do Maid cafe odpływasz w krainę słodkości, gdzie za tysiąc jenów chłopak powie ci, że jesteś piękna i będziesz się taka przy nim rzeczywiście czuła, gdzie każdy może wyrażać siebie i nikt nie zgromi cię spojrzeniem, bo dziwnie wyglądasz.
Chcę tak być chociaż na tydzień.
Chociaż na chwilę.
Poczuć się wolna, bo czuję, że tam tak właśnie się poczuję.
Niestety to jest nierealne.
Wycieczka do Tokio to mnóstwo pieniędzy.
Może kiedyś, za 10, 20 lat, kiedy sama będę mogła tego dokonać, nie będę potrzebowała niczyjej łaski, czy pomocy. Może wtedy będę miała przyjaciół.
Takich ludzi, którzy zrozumieją chociaż jedną część tworzącą mnie i zaakceptują resztę.
Wiem, że łączę sobie upodobania tak, że to jest niemożliwe.
No bo proszę was YouTube i Justin, niby tam JB zaczynał, ale polscy youtuberzy nie potrafią ugryść się w język i przestać.
Smutne jest słuchanie jak osoby, które poniekąd lubisz nagle zaczynają pluć kwasem na coś innego, co również nie jest ci obojętne.
Marta tolerowała to, że wspominam o Justinie.
Wydawało mi się , że naszą znajomość da się jakoś dalej pociągnąć, ale ona po prostu jednego dnia przestała wchodzić na GG i ją straciłam.
Może byłam głupia, że liczyłam na jakąś przyjaźń.
Ona przez jakiś czas była tym, co poprawiało mi humor.
Potrafiłam przetrwać dzień w szkole, bo wiedziałam, że jak stamtąd wyjdę to pójdę z nią popisać.
Ja byłam dla niej tylko chwilami, momentami, sposobem na nudę.
Nie został mi teraz zupełnie nikt.
Wszyscy się zmienili, ale w zły sposób.
Idę dalej marzyć o Tokio, hostach, Usuim i przyjaciołach.
Do zobaczenia.
~*~